OPOWIEŚĆ O TYM JAK AMALFITANIE Z POSITAŃCZYKAMI POMNIK SOBIE WZAJEMNIE WYKRADALI
zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka
Od razu na wstępie zaznaczyć należy, że jest to historia zasłyszana (właściwie przeczytana), w której więcej zagadek i znaków zapytania niż historycznej prawdy. Jeśli więc kogoś interesują wyłącznie fakty, których potwierdzenie może znaleźć w zachowanych dokumentach, od razu zalecamy mu zakończenie czytania na kropce kończącej to zdanie.
Kto jednak lubi słuchać plotek i opowieści w stylu „ktoś coś powiedział, ktoś usłyszał a jeszcze inny powtórzył ....” może poczuje się zainteresowany historią wynalazcy, który być może nie istniał, wynalazku, którego zapewne nie wynalazł i trzykrotnej kradzieży pomnika, którego prawdopodobnie nikt nigdy nie ukradł.
No ale jesteśmy jakby nie było w pobliżu Neapolu więc jego magia i ezoteryka mają prawo rozlewać się po całej okolicy.
Bohaterem niniejszej opowieści jest Flavio Gioia. Urodził się, jak wieść niesie w Positano w dzielnicy Fornillo, choć, jak już wspomniałam, być może wcale się nigdzie nie urodził... A być może i owszem urodził się i żył w pierwszej połowie XV wieku, jednak wcale a wcale nie nazywał się Gioia. Historycy wspominają bowiem niejakiego Flavio z Amalfii lub Flavio Campano, który być może zyskał przydomek Gioia (tzn. Radość, Zadowolenie ale też Klejnot) w dziele „Opis Królestwa Neapolu” Mazzelliego z uwagi na fakt, iż autor tej publikacji chciał zaznaczyć wartość Flavio dla tego terenu, tj. dla Wybrzeża Amalfitańskiego i nawet nie pomyślał, że ktoś owe „Gioia” może potem uznać za nazwisko.
Miał zatem ów Flavio urodzić się i mieszkać w Positano ale pracować w Amalfi, z uwagi na fakt, że tam właśnie znajdował się port, a on wykonywał pracę sternika. Miał być też matematykiem i wynalazcą busoli magnetycznej. Ale ale... i tu coś nie gra, bo busola była znana w Chinach już w IV wieku naszej ery, więc jakieś dobre 1000 lat przed narodzinami (ewentualnymi) naszego bohatera. Niektórzy próbują zatem imputować mu wprowadzenie busoli do powszechnego użytku na statkach amalfitańskiej floty, ale i z tym są problemy, ponieważ amalfitańczycy posługiwali się busolą już w latach 1100 – 1200 pływając do Egiptu i Syrii, znowu więc znacznie wcześniej niż rzekome narodziny naszego wątpliwego wynalazcy.
Istniał czy nie istniał, wynalazł coś czy też nie, w każdym razie jego postacią zainteresował się żyjący w drugiej połowie XIX wieku rzeźbiarz z Cava (Cava de’ Tirreni) – Alfonso Balzico. Artysta ten zadedykował owemu Flavio Gioia dwa swoje dzieła. Pierwsze to ogromne popiersie, wykonane w 1852 r., które według jednego z jego biografów miało znajdować się w Akademii Sztuk Pięknych w Neapolu. Jakieś 40 lat później rzeźbiarz postanowił wykonać drugi pomnik dedykowany tej samej postaci i jako modelu użył do tego właśnie wcześniej wykonane przez siebie popiersie. Tak więc niby mówimy o dwóch rzeźbach, a jednak o jednej. Gdyby nie fakt, iż gipsowy odlew pierwszego popiersia znajduje się obecnie w Galerii Sztuki Nowożytnej i Współczesnej w Rzymie, być może zaczęlibyśmy wątpić w to, czy ono w ogóle istniało.
zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka
Nowy pomnik Flavio Gioia powstał więc około 1892 r., w czasie, kiedy Genua przygotowywała się do obchodów 400-lecia odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Również w Amalfi pojawiły się chęci do ucztowania, wszak tak Genua jak i Amalfi były swego czasu morskimi potęgami i przez historyków wraz z Wenecją i Pizą zgodnie są zaliczane do tzw. 4 Morskich Republik, których herby znajdują się na flagach współczesnej Włoskiej Marynarki Wojennej i Marynarki Handlowej (choć znowu, żeby było ciekawiej, żadne z owych 4 miast nigdy się samo Morską Republiką nie nazywało).
Postanowili zatem i amalfitanie przywołać czasy swojej świetności i uczcić swojego rodaka, matematyka i wynalazcę. Przypomniano sobie wówczas, że kilka lat wcześniej niejaki Alfonso Balzico, który w tym czasie mieszkał w Rzymie, wykonał już popiersie Flavio Gioii. Zatem jeden z możnych amalfitańczyków Nicolangelo Protopisani zaoferował rzeźbiarzowi 4 000 lirów przedpłaty za wykonanie pomnika Flavia z Amalfi, obiecując kolejne 7 000 po zakończeniu dzieła.
Amalfitanie nie zdołali jednakże zebrać reszty potrzebnych pieniędzy, wobec czego artysta zażądał anulowania umowy. Pomnik jednak powstał. Został między innymi pokazany w 1900 r. na Światowej Wystawie w Paryżu, gdzie zdobył złoty medal. Po zakończeniu pokazów w Paryżu rzeźba powróciła do Rzymu, 2 lutego 1901 r., dokładnie w chwili, gdy jej wykonawca umierał. Potem przez lata pomnik był wystawiany w prywatnym Muzeum Alfonsa Balzico w Rzymie, zainaugurowanym przez Królowę Małgorzatę w 1907 r. Kiedy 10 lat później spadkobiercy artysty zdecydowali się na zamknięcie muzeum wszystkie znajdujące się tam dzieła podarowali Galerii Sztuki Nowożytnej i Współczesnej w Rzymie.
Pomnik Flavio Gioia został zakupiony przez miasto Amalfi i w 1926 r. uroczyście ustawiony na Piazza Duomo przed budynkiem katedry. Po czym, kilka lat później przeniesiony został w obecne miejsce, czyli na Piazza Flavio Gioia, tuż przy lungomare w Amalfi.
Tak wygląda „oficjalna” wersja dziejów owego pomnika. Starzy positańczycy upierają się jednak, że pierwotnie pomnik sternika stanął w mieście narodzin Flavio Gioii, czyli w Positano na ulicy przy Spiaggia Grande. Jak opowiadają pewnej burzowej nocy amalfitanie przybyli tu na statkach i wykradli pomnik, po czym przez kilka lat trzymali go w ukryciu, by w końcu ustawić go na swoim lungomare. Jednakże ci z Positano nie dali tak łatwo za wygraną i jak tylko nadarzyła się okazja „odkradli” swoją rzeźbę, ustawiając ją tym razem na Piazza Flavio Gioia w Positano, naprzeciwko kościoła Matki Boskiej, w miejscu oddalonym od morza, a zatem, wydawałoby się, bardziej bezpiecznym.
Jednak i tym razem amalfitanie przechytrzyli swoich sąsiadów i znowu pomnik ukradli. Przez długi czas ponownie go ukrywali by na koniec znowu ustawić na lungomare w Amalfi.
My zatem czekamy na dalszy ciąg tej historii... I jeśli zdarzy się nam wybrać na piękne Amalfitańskie Wybrzeże, dojedziemy autobusem lub autokarem do czarownego Amalfi wysiądziemy na parkingu i .... pomnika nie będzie... Nie martwmy się. Oznaczać to tylko będzie, że dalszy ciąg właśnie nastąpił.
😇😇😇🙂🙂🙂🙃🙃🙃😉😉😉
Wszystkich przybywających do Neapolu autorka wpisu zaprasza na zwiedzanie Podziemnego Neapolu PO POLSKU (i rosyjsku) oraz na tzw. "Spacery z Sokratesem"
Comments