top of page

SKARBY
NEAPOLU

Zdjęcie autoraEwa Krystyna Górecka

187. ZAGINIONY LEW

Zaktualizowano: 30 lis 2023


 

czyli o skandalu z powodu kradzieży, której wcale nie było


 

zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka

 


Niektórzy z was już wiedzą, że od kilku lat nowe wcielenie Sokratesa po Neapolu spaceruje, uszu nastawia, wzrok wybałusza, a potem co usłyszy albo zobaczy zaraz tam komuś powtórzy. Im dziwniejsze i bardziej niespodziewane tym lepiej . Ktoś coś ukradł, ktoś kogoś porwał, ktoś komuś dał w zęby..... Sokrates zaraz niuchać zaczyna.... i oczywiście wieść dalej podawać. Można by pomyśleć, że nasz filozof to plotkarz niesamowity, gdyby nie fakt, że dociekliwe to diabelstwo, takie skrzyżowanie Sokratesa z Sherlockiem Holmesem (albo może właściwiej byłoby uznać, że z Panną Marphy) i powtarzać to on powtarza, roznosić roznosi, ale co faktem jest zaznacza, a co z logicznej dedukcji wynika to podkreśli. I wyjaśnienia jakie są lub jakie być mogą na tacy prawie podaje. Tak że plotka w ciekawostkę się przemienia, a przy tym pośmiać się podczas spaceru można. A jak wiadomo śmiech to zdrowie.





Zajmijmy się jednak naszym tematem czyli skandalem i kradzieżą , której w sumie nie było. Ano właśnie. Kradzieży nie było, ale skandal był jak najbardziej i to podwójny niejako, bo najpierw, dlatego że ukradli, a potem dlatego, że nie.


 

Skandal wybuchł sobie we wrześniu roku Pańskiego 1975 po artykule w dzienniku Il Mattino, w którym jasno i wyraźnie napisano, że ukradli. Ukradli lwa. Nie nie, nie żywego. I nie nie ,nie zabili, by ukraść. Kamiennego ukradli. Ale nie byle jakiego kamiennego,

malutkiego jakiegoś, ale ogromnego lwa sprzed bazyliki San Francesco da Paola , który stał sobie spokojnie (leżał właściwie) od stu ponad lat na słynnym Piazza del Plebiscito.



zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka

 

Kto ukradł? Nie wiadomo. Faktem jest, że lew wcześniej był, a teraz go nie ma. Na jego brak dziennikarzowi znanej gazety uwagę zwrócił parkingowy, gdyż w owym czasie, fakt może to zapomniany, Piazza del Plebiscito wielkim parkingiem była właśnie.


Po cóż komuś lew tak ogromnych rozmiarów?

Na to pytanie nikt odpowiedzieć nie potrafił. Jak i na kolejne i zasadnicze: jak komuś udało się niezauważenie ukraść pomnik ważący co najmniej kilka ton?



zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka

 


Skoro w gazecie napisali to i ludziska uwierzyli. A jak kto bardziej sceptyczny to na plac poleciał i na własne oczy zobaczył, że postument pusty stoi a lwa ani widu ani słychu.


Mieszkańcy Neapolu co prawda do wielu dziwów przyzwyczajeni i niełatwo ich w zdumienie wprawić, ale jeszcze tak się nie zdarzyło, żeby jaki lew (a tych w mieście dość sporo) sam z pomnika wstał i na spacer się udał. Choć bogiem a prawdą po stu ponad latach leżenia w jednym miejscu każdemu ma prawo się znudzić.


Przypuszczenia padały różne:

  1. A może pokłócił się z towarzyszami, bo wszak na placu lwów 8 było i 7 ciągle leży, jakoś brakiem tego ósmego nie przejęta.

  2. To może po pizzę dla reszty towarzystwa skoczył, a długo mu schodzi, bo gdzie go w jakiej pizzerii zobaczą to w nogi, a sam sobie upiec nie potrafi choć piece rozgrzane a ciasto przygotowane leży.

  3. A może lwicy mu się zachciało... ale znowu, we wrześniu? To chyba na wiosnę o tym pomyśleć powinien....



zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka

 


A może, a może..... wiadomo, że morze to szerokie i głębokie, ale ulica neapolitańska nie głupia i Sokrates przypuszcza, że dość szybko winnego ustaliła.... no bo któż się mógł tak spektakularnej kradzieży dopuścić, jak nie jaki mafioso. Capo di tutti capi. Camorra.


Ulica zatem przypuszczalnie szemrała. Tu i ówdzie słychać było "Panie to mafia". Niekiedy nawet i nazwiska padały. Niekiedy ktoś przysięgał, że w nowej willi mafioza lwa na własne oczy widział.


Oficjalnie oczywiście nikt sobie mafią gęby nie wycierał. Oficjalnie pytano tego i owego znakomitego znawcę zabytków, pomników, rzeźb a być może i jakichś zoologów o zwyczaje lwów zapominając, że ten kamienny i jako taki z żywym niewiele wspólnego mieć powinien. Ale pytano kogo się dało i wielu przed kamerami lub w gazetowych wywiadach się wymądrzalo.

  1. A to, że 8 lwów przed kolumnadą, która zachcianką króla Joachima Murata była,wcale nie z jego woli tam postawiono, a z woli króla Ferdynanda IV Burbona, tego, który między kolumnadą bazylikę św. Franciszkowi z Paola postawił.

  2. A to o tym, że lew za króla zwierząt uważany powszechnie to i królowie lwami (kamiennymi oczywiście) otaczać się lubili.

  3. A to o tym, że lwy na miejskich fontannach i pomnikach występują obficie.

  4. A to o tym, jak takiego kamiennego można by było podnieść i przenieść.


Nikt jednak ciągle nie wiedział co się z tym naszym konkretnym stało.


zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka

 


Jak już wspomniałam Sokrates podejrzewa, że ulica wiedziała i szemrała, acz oficjalnie milczała. Możliwe też, że ulicy nikt nie pytał. Może to i dobrze, bo okazuje się, że ulica wiedziała błędnie....


 

Jak już się tak całe miasto sprawą ukradzionego lwa poekscytowało i popodniecalo... nagle okazało się, że lwa wcale nikt nie ukradł. Żadna tam Panie mafia w tym rąk nie maczała. Normalnie... restauratorzy naszego lwa do reparacji przewieźli. Nie nie, nie tacy restauratorzy co restauracje mają tylko tacy co stare odnawiają. Konserwacja zabytków znaczy.


Okazuje się, że nasz lew podczas ataków bombowych w czasie II wojny światowej ucierpiał znacznie. I owszem od wojny do 1975 roku lat sporo upłynęło, ale w owym czasie mnóstwo ważniejszych zabytków ucierpiało, zatem lwu przyszło czekać długo na swoją kolej. Ale jak widać cierpliwość jest zawsze nagradzana zatem owa kolej w końcu nadeszła.


zdjęcie: Ewa Krystyna Górecka

 


No to w tym momencie wybuchł i drugi skandal. No bo jak to..... informacja w gazecie we wrześniu się ukazała, zatem o żadnym prima aprilisowym żarcie mowy być nie może. Czyli co? Dziennikarz informacji nie sprawdził? Napisał co usłyszał i z głowy? A inni? Pytano wszak ludzi, którzy kulturą i sztuką w mieście się zajmują.... nikt się sprawą dokładniej nie zainteresował? Nikt faktów ustalić nie próbował? A sami konserwatorzy? Nie mogli to od razu wyjaśnień udzielić i spekulacje ukrócić?


I znowu pojawiło się mnóstwo pytań i było o czym przez kolejne dni dyskutować. Przy czym usprawiedliwić można w zasadzie tylko konserwatorów zabytków, którzy być może jako jedyni pracą a nie plotkami się zajmowali. Ich akurat najwyraźniej nikt o fakty nie pytał, a szumu ulicy albo nie słyszeli, albo jak który i usłyszał to wiary nie dał. Bo jak to możliwe, żeby właśnie konserwacji zabytków w pierwszej kolejności o zniknięcie lwa nie zapytać?


I tak też owej jesieni 1975 roku ulica miała o czym szumieć, gazety miały o czym pisać, znane postaci mogły udzielić kilku wywiadów, powymądrzać się tu i ówdzie....

I nikt pewno konsekwencji żadnych nie poniósł. Ot zasada Hollywood'u: ważne byle się mówiło, kto by tam się przejmował prawdą.... I zdaje się, że tę zasadę współczesne dziennikarstwo bardzo dobrze sobie przyswoiło.


 

 

Autorka wpisu zaprasza wszystkich chętnych na zwiedzanie Podziemnego Neapolu PO POLSKU (również po rosyjsku) oraz na tzw SPACERY Z SOKRATESEM




101 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Komentáře


Strona główna blogi
Home: GetSubscribers_Widget
  • Facebook Social Icon
  • Google+ Social Icon
  • Instagram Social Icon
Home: Contact

CONTACT

Twoje informacje zostały pomyślnie przesłane!

bottom of page